Nic mnie ostatnio bardziej nie ubawiło niż urzędowe nadęcie towarzyszące prezentacji czcionki Brygada 1918. Jest to elektroniczna wersja nieznanego wcześniej kroju, odnalezionego w 1945 r. wśród ruin przedwojennej odlewni czcionek Jan Idźkowski i S-ka. Brygada 1918 ma stać się – zdaniem prezydenta Andrzeja Dudę – „symbolem odrodzonej Rzeczypospolitej” i trafić pod strzechy, tj. być powszechnie wykorzystywana w wordzie.
Mamy tutaj w pigułce urzędowo tworzoną politykę historyczną: pompę, zadęcie i brak wiedzy historycznej. Nie ujmując niczego Brygadzie 1918 (no, może poza nazwą mocno pretensjonalną), trzeba powiedzieć, że symbol odrodzonej Rzeczpospolitej w typografii istniał i był powszechnie stosowany przez wiele lat.
Postulat stworzenia czcionki narodowej miał (i ma w dalszym ciągu) uzasadnienie czysto typograficzne. Proste dorabianie „ogonków” do pism zagranicznych nie oddaje bowiem charakteru języka polskiego, co negatywnie wpływa na kształt zaprojektowanych stronic. Już Joachim Lelewel pisał, że „teksty w różnych językach, po francusku, niemiecku czy polsku, złożone tym samym krojem, w każdym przypadku będą wyglądały inaczej. […] Zarówno francuskie, jak i niemieckie czcionki nie są odpowiednie dla naszego języka. Potrzebujemy więc naszego własnego kroju”. Jednak burzliwe dzieje nie pozwoliły na stworzenie rodzimych krojów. Dlatego niemalże u zarania Niepodległości, w 1921 r. potrzebę stworzenia narodowej polskiej czcionki wyartykułowano na łamach pisma „Grafika Polska”. Projekt na przełomie lat 20. i 30. przybrał konkretną postać. Mowa tutaj oczywiście o kroju stworzonym w latach 20 przez Adama Jerzego Półtawskiego.
Półtawski, jeden z najbardziej uznanych przedwojennych grafików, twórca m.in. serii polskich banknotów na początku lat 20., pracował nad polską czcionką kilka lat. Dopiero w 1931 litery po raz pierwszy odlano w odlewni Idźkowskiego. Jego dzieło z miejsca stało się popularne w Polsce i wykorzystywane powszechnie w rodzimej typografii do lat 60. XX w. Jan Muszyński, bez przesady swoją książkę poświęconą pracy Półtawskiego zatytułował wprost: Antykwa Polska Adama Półtawskiego (Towarzystwo Bibliofilów Polskich, Warszawa 1931).
We współpracy z ówczesnym angielskim potentatem Monotype stworzono także wersję przeznaczoną do sprzedaży za granicą pod marką Poltawski 394 (antykwa) i 398 (odmiana pogrubiona). Choć prawdę mówiąc, trudno tutaj mówić o wielkim sukcesie: ostatecznie nabywców znalazło jedynie kilkanaście kompletów polskich czcionek. Częściowo może to tłumaczyć fakt, że Monotype nie przykładało chyba do niej większej wagi. Nigdy nie powstała odmiana pochyła, poszczególne wielkości zaś były wypuszczane na rynek przez kilkanaście lat (ostatnie w maju 1952 r.).
Dziś istnieje wersja elektroniczna Antykwy Półtawskiego stworzona u schyłku lat 90. przez Bogusława Jackowskiego, Janusza M. Nowackiego i Piotra Strzelczyka. Dzięki wykorzystaniu materiałów archiwalnych udostępnionych przez Monotype udało się wiernie odtworzyć krój zaprojektowany niegdyś przez Półtawskiego. Co więcej, jest on dostępny w sieci za darmo. I – jeśli się nie mylę – projekt powstał dzięki prywatnym środkom finansowym i pasji.
Kończąc: szanujmy własną historię i nie piszmy jej na nowo.
Fot. za: http://www.artur-nowakowski.pl